Zupa ze Shreka to moja nazwa na krem z zielonego groszku … jeden z kremów, które zaczęłam robić, gdy w domu pojawił się mikser, a potem nowy blender, i gdy doszłam już zupełnie do wniosku, że nie będę udawać, że znam się na żurkach, rosołach i innych zupach, które uwielbiam jeść u moich rodziców albo u babci, ale sama nie wytrzymam psychicznie napięcia związanego z pilnowaniem i zbieraniem szumowin i tego typu podobnych atrakcji 🙂

W dodatku zupy kremy mają tę zaletę, że wg mojego przepisu są całkowicie pozbawione zwierzęcych produktów, więc mogę nimi częstować wegetariańskich znajomych, a osobiście wolę spożywać mięso zdecydowanie w postaci krwistych steków albo kiełbasy z ogniska, niż w zupie … ale o tym będzie innym razem 🙂

Całość nie powinna zająć więcej niż godzinę czasu (w tym czas na porządne ugotowanie groszku, żeby zmiękły w nim wszystkie łupinki), a ja robię to tak:

1. W dużym garnku podgrzewam nieco oliwy z oliwek, na którą wrzucam pokrojoną cebulę (jedną dużą) i smażę, aż się zeszkli.

2. Wrzucam dwie torebki (po 200 g) mrożonego zielonego groszku i dużego, pokrojonego w kostkę ziemniaka i zalewam wodą, parę centymetrów ponad poziom wsadu warzywnego.

3. Dodaję po łyżeczce : soli, pieprzu/białego pieprzu, wegety i zmielonej słodkiej papryki.

4. Gotuję całość na wolnym ogniu około 30 minut – groszek musi być całkiem miękki i rozgotowany, inaczej nawet po zmiksowaniu będą wyczuwalne łupiny.

5. Jeżeli mam dużo czasu – zostawiam do ostygnięcia. Jeżeli nie – studzę chociaż chwilę, po czym miksuję blenderem na krem.

6. Sugerowane dodatki do podania do tej zupy na stole, to: starty żółty ser, prażony słonecznik, zgrillowane kostki pieczywa albo… groszek ptysiowy 🙂 można też posypać natką pietruszki.

Shrekowi by nie pewnie nie smakowało, ale cóż… polecam, bo to łatwa zupa w mega kolorze 🙂